wtorek, 20 stycznia 2015

Chapter 3: Jeśli on nie byłby tym kim jest.

-Ty-y jesteś c-o?!
Chłopak wpatrywał się we mnie w szoku. Otworzył szerzej oczy i uformował usta w kształcie litery 'o'. Wygladał tak jakby to on był ojcem tego dziecka. 
Jego mina była po prostu bezcenna. Przysięgam na wszystko - było warto to powiedzieć. Próbowałam tego kiedyś z Aus'em i było wa-...serio myślenie o tym idiocie jest mi naprawdę zbędnę w życiu.
- A co usłyszałeś? Że jeżdze na jednorożcu? - Parsknęłam śmiechem, obciągając swoją sukienke w dół. Chłopak był tak skupiony na mnie, że zignorował fakt iż przed sekundą mój cały tyłek był na wierzchu. Na moje szczęście. 
- Chyba mi słabo. - Jęknął, zsuwając się po ściane. Położył dłoń na piersi, oddychając głęboko a jego oczy były szeroko otwarte. 
- Ej, kolego w porządku? - Zapytałam bardziej z konieczności niż z troski. Ukucnęłam na jednym kolanie, równając swoją twarz z twarzą chłopaka. 
Jestem suką, dziwką, szmatą - ale póki co nie sprawia mi przyjemności oglądanie człowieka, który wygląda jakby umierał. Umiem okazywać współczucie i litość, ale żadko kiedy te emocje pojawiają się w moim organizmie. Albo po prostu nauczyłam się skutecznie je odrzucać. 
- Chyba...zemdleje. - Wyszeptał tak cicho, że ledwo byłam w stanie to usłyszeć. Przewróciłam oczami, kładąc jedną dłoń na jego czole. Było okej, ale jego policzki w sekundę stały się czerwone a jego powieki powoli się zamknęły. 
- Ej, nie wygłupiaj się, przecież to nie twoje dziecko! - Powiedziałam panicznie, coś totalnie oczywistego stukając go w policzek. Wygłądał jakby nie żył. Nie oddychał. Jezus, kurwa on nie oddycha! Przecież to psychofan, takie słowa mogą go zabić. 
- Żartowałam, przysięgam że żartowałam! 

Kiedyś miałam taką sytacje. Wracając do moich zjebanie pięknych wspomnień z tym idiotą. Jakaś dziewczyna zobaczyła mnie z Austinem i zaczęła się wydzierać. To było tak dawno, wydaje mi się, że zaraz po tym jak skończyłam 15 lat. Ja i Aus byliśmy wtedy na randce. Pamiętam dokładnie, najpierw odwiedziliśmy wesołe miasteczko, a potem spacer w parku. Było magicznie. Ja czułam się magicznie. Trzymając jego ręke i patrząc na zachód słońca. 
I wtedy pojawiła się ta dziewczyna. Stanęła między nami, płacząc i szlochając. Wyzywała mnie za to, że pozbawiłam jej miłości życia. Austin był przerażony, zawołał ochronę, która podąrzała kilka kroków za nami. Teraz kiedy na to patrzę, cipa nie umiałaby zrobić nic lepszego. W każdym razie, laska upadła na ziemie i prawie zeszła na palpitacje serca. Nie wiem jak ludzie doprowadzają się do stanu gdzie nie widzą nikogo oprócz idola. To chore, niepojęte, niewyobrażalne.

- Proszę Cię, otwórz kurwa oczy! - Wrzasnęłam z frustracji, wciąż klepiąc go w policzki. Uklękłam tak, że jego nogi były pomiędzy moimi i gdybym usiadła, siedziałabym w rozkroku na jego kolanach. Dosyć...intensywne. Nie istotne, nie zwracałam teraz na to uwagi. 
Wszystko trwało maks 30 sekund i wtedy zoriętowałam się, że nie oddycha. 
- Otwórz oczy, no dalej. - Mamrotałam panicznie. Chciałam sprawdzić jego puls, ale dłonie trzęsły mi się jak galareta. 
Blądziłam palcami po jego szyi nie mogąc nawet znaleźć jego tętna.
Bezradnie upadłam prosto na jego kolana, czując łzy cisnące się do moich oczu. Nie chciałam się poddać. Tak bardzo nie chciałam, żeby coś mu się stało. On nic dla mnie nie znaczył, ale dla kogoś na świecie mógł i w tamtym momencie moje uczucia się włączyły. Na ostatni bieg. 
Zaczełam grzebać w kieszeniach jego spodni, szukając telefonu. Moje ręce trzęsły się w nieopamiętaniu i nie mogłam nic znaleźć.
- Nie, kotek nie. - Usłyszałam jego cichy głos. Uniosłam wzrok na twarz chłopaka. Wyglądał jakby właśnie się obudził, ale miał na twarzy ten seksowny uśmieszek. Ble, znaczy ten paskudny uśmieszek.
- Jezus Maria, czy wszystko z tobą w porządku? - Wrzasnęłam, na co on lekko się skrzywił, karcąc mnie wzrokiem. 
- Chyba...zemdlałem. - Wzruszył ramionami, śmiejąc się cicho. Kurwa mać, ja tu przeżywam horror, a on się spokojnie budzi i śmieje.
- Kiedyś zdarzało mi się mdleć bardzo często. Jest to jakiś jebany zanik czegoś w moim organizmie, ale szybko się regeneruje w chwili słabości. Teraz jest już dobrze, dzieje się może 2 razy na rok. Nie mam pojęcia co jest główną przyczyną tego gównianego nawyku. Może stres, może szok. Nie mam pojęcia. - Mruknął, podnosząc obie ręce do góry, rozciągając się. No tak, przecież nic w tym kurwa dziwnego, że chuj odpłynął na minute i powrócił do żywych. Musiałam wyglądać jak skończona idiotka w tam tym momencie. Siedziałam na kolanach chłopaka, który zemdlał chwile temu. Nie dość tego, gdybym go nie ratowała teoretycznie miałabym szanse uciec. Super, czemu Alex King nie może myśleć tylko o sobie wtedy kiedy to jest potrzebne?
- Mogę wstać? - Zaśmiał sie, ewidetnie wskazujac na nasza pozycje. Przewróciłam oczami, podnosząc się z podłogi ale niestety nie mogłam utrzymać równowagi i ponownie spadłam na chłopaka. 
- Kurwa mać, przepraszam. - Mruknęłam unosząc wzrok do góry. Natrafiłam spojrzeniem prosto w czekoladowe oczy chłopaka. 

I jakby mnie trafiło.
Coś dotąd nie znajomego, coś innego.

Dobra, żartuje. O boże, to było takie filmowe. Ale jego oczy naprawde były idealne, przez duże 'O'. I jestem pewna, że zakochałabym się w nich od razu jeśli on nie byłby tym kim jest. W dosłownym tych słów znaczeniu. 

- W sumie, tak jest wygodnie. - Brunet uśmiechnął się. Inaczej niż zawsze. Był to raczej nieśmiały wyraz twarzy. Taki, którego na pewno nie wysyłam do byle jakiej dziewczyny, by nie stracić reputacji 'bad boy'a'.

- Masz racje, tak naprawde jest wygodnie. - Powiedziałam całkiem szczerze, kładąc jedną dłoń na jego ramieniu. Chłopak otworzył szeroko oczy, kompletnie zszokowany moim zachowaniem. Coż, nie dziwie mu sie. Dziwne, że po tym wszystkim jeszcze trzyma mnie w domu. Większość ludzi ma mnie dosyć po 15 minutach razem. Jestem suką, naprawdę nic mnie nie obchodzi. Chyba, że mi na tobie zależy. Wtedy oddam ci cały świat. Jeśli jest inaczej, po prostu mam cię w dupie. Bardzo proste. Żadko kogo wpuszczam do mojego 'kręgu bliskości'. Ludzie kochają przychodzić i odchodzić, a to nie to czego potrzebuje. 

- Czemu tak wybuchałaś kiedy zapytałem cię o twojego chłopaka? - Brunet przerwał mi mój ciąg myślenia. Miałam ochotę wkurwić się tak by uderzyć jego śliczną mordke, ale nie miałam już na to siły. Stary, 60 minut płaczu zabiera z człowieka całą energie.
- To temat, którego się nie dotyka. Proszę cię, nie pytaj mnie o to. - Jęknęłam, starając się brzmieć uprzejmie. 
Siedzieliśmy w tej pozycji jeszcze jakiś czas. Chłopak wydawał się być daleko ze swoimi myślami. 
- O czym myślisz? -  Uniosłam brwi, starając się złapać z nim kontakt wzrokowy. Chłopak odwrócił głowe w moją strone i uchylił lekko wargi.
- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć? - Zaśmiał się, chwytając moją dłoń, którą szybko wyrwałam z uścisku. Żeby nie pomyślał, że teraz na więcej mu pozwalam. Niech będzie pomiędzy nami miło, to wszystko. 
- Słyszałam już tyle obrzydliwych komentarzy na mój temat, że przełkne wszystko.- Powiedziałam zgodnie z prawdą, zakładając kosmyk włosa za ucho.
- Myślałem o tobie nagiej. Właśnie w takiej pozycji jakiej teraz jesteś. Mającą jedną ręke na piersi i patrzącej na mnie z porządaniem i jęczącą z rozkoszy, kiedy powoli poruszam palcami w tobie. - Powiedział najbardziej szczerym i pewnyn głosem, tak samo jakby odpowiadał na pytanie, która jest godzina. 
Nasze spojrzenia ponownie się spotkały. I klne sie na wszystko, że te słowa wcale mnie nie wkurwiły. Były przepełnione taką pasją i uwielbieniem do mojej osoby... Jakby nie było świata poza nim i jego fantazją. 
- Kolego, to było naprawdę...seksowne. - Powiedziałam szczerze, uśmiechając się szeroko. Brunet póścił mi oczko, widocznie nabierając pewność siebie. 
- Nie jesteś zła o to co powiedziałem, wow. - Stwierdził, zakładając rece za głowę. 
- Nie mam siły się wkurwiać. I lubie kiedy ktoś docenia moją urode, nawet w sprośny sposób. - Wzruszyłam ramionami. Chłopak uniosł kolana, sprawiając, że moje ciało przysunelo sie do jego, zmuszajac mnie do położenia rąk na jego klatce piersiowej. 
- Kurwa, naprawde nie moge się doczekać pieprzenia cię. 
___________________________________
W ff Justin nadal jest brunetem. 
Przepraszam, rozdział jest dosyć krótki 😔