niedziela, 28 grudnia 2014

Chapter 2: Nie chciałem Cię zdenerwować

Obserwowałem ją uważnie, kiedy analizowała moje słowa. Cholera, była tak bardzo seksowna. Jej ciemne, lokowane włosy opadały spokojnie na jej ramiona. Były idealnie ułożone i zarzucone do tyłu. Zsunąłem wzrok niżej, patrząc centralnie w jej piersi. Kurwa. Nie mogłem uwierzyć, że ona siedziała przede mną...prawdziwa. Musiałem wyglądać na zdesperowanego gapiąc się na nią w ten sposób. Nie chciałem, żeby wzięła mnie za kogoś kto tylko pragnie jej cipki, bo wcale tak nie było. Jasne, marzyłem o tym, żeby ostro ją posuwać, ale to nie był mój jedyny cel. Nie wiem czemu, ta dziewczyna była dla mnie jak tlen. Wiedziałem iż muszę ją mieć od momentu kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem. Nie dało się tego wyjaśnić. Chciałem...nie, musiałem sprawić, że będzie tylko moja.

- Czy już skończyłeś? - Sarkastyczny głos nastolatki wyprowadził mnie z toku myślenia. Spojrzałem na nią zdezorientowany, za chuj nie wiedząc o co jej chodzi. Alex chyba szybko się zorientowała bo przełknęła mleko i płatki, które miała w buzi i spojrzała mi w oczy.
- Czy skończyłeś wpatrywanie się we mnie jak w święty obrazek? - Warknęła, pokazując mi jaką złość do mnie żywi. Mógłbym powiedzieć, że mnie to irytowało, ale skłamałbym. Oczywiście, częściowo.
Ta laska była jak żeńska wersja mnie w tym jej całym 'złym' zachowaniu. Dosłownie. Wczoraj starałem się grać przed nią super miłego, bo wiedziałem że nie wie co się z nią dzieje. Zorientowałem się też, że ma problemy z kontrolowaniem gniewu. Jak ja. Co więcej, była wredna i miała cięty język. Jak ja. I była cholernie seksowna. Też jak ja. I nie tylko. Podejrzewam, że było wiele innych cech (głownie negatywnych) które dzieliliśmy. To było podniecające, dlatego nie mogłem się oprzeć przed uśmiechnięcie się, co jeszcze bardzo ją wkurwiło. Dziewczyna miał wielki problem z pohamowaniem emocji.

- Jeśli nie przestaniesz się szczerzyć, wybije twoje idealne ząbki i zrobię sobie z nich jebany naszyjnik. Rozumiesz kurwa?! - Zacisnęła dłonię w pięści, zaciskając widocznie szczęke. To było tak bardzo śmieszne. Gdyby wykorzystała swoją złość w inny sposób, lepszy sposób jak ujeżdżanie mnie to gówno mogłoby być bardzo dobre. Nawet bardzo. Sama myśl o niej; zagryzającej dolną wargę i jęczącą z rozkoszy, poruszającą swoim ciałem w górę i w dół, współgrając ze mną....Cholernie.Kurwa.Dobre.

- W porządku, skarbie nie denerwuj się. Czy mogę zadać ci pytanie jako pierwszy? - Uśmiechnąłem się szczerze w jej stronę.
Dziewczyna tylko skinęła głową, dokończając swoje śniadanie. Chyba faza na złość trochę jej ustąpiła.
- Chwila, moment czy ty powiedziałaś właśnie, że mam idealne zęby? - Wyraz jej twarzy był bezcenny, nie mogłem naprawdę przestać się uśmiechać. To było komiczne.
- Mam ochotę beknąć ci w twarz. - Warknęła, opierając się łokciami o stół tak, że jej sylwetka uniosła się i przybliżyła do mojego ciała. Mogłem dokładnie zobaczyć złość wymalowaną na jej twarzy. Nie chciałem tego, ale im bardziej ona się denerwowała, tym bardziej ja się cieszyłem. To było chore,ale nie mogłem temu zaradzić.

Nie odważysz się, koch-...

Przeliczyłem się. Zrobiła to. Naprawdę to zrobiła. Beknęła mi w twarz. Jak bardzo obrzydliwe to było? Uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy. Odchyliłem się lekko do tyłu, oddychając głębiej. Jak ktokolwiek śmiał kurwa, beknąć w moją jebaną twarz?! To już nie było, ani trochę zabawne. 


- Czyżbym poruszyła twoje małe, męskie ego? Ups..Najwyraźniej nikt wcześniej nie potraktował cię jak gówno, którym jesteś. Jeśli naprawdę myślisz, że dam traktować ci się jak szmata, jesteś w błędzie. Nie masz pojęcia z kim zadarłeś, kochasiu. 

Zadrwiła ze mnie, patrząc prosto w moją twarz. Jej słowa odbijały się głośnym echem w mojej głowie. Poczułem ogromny gniew, rozprzestrzeniający się w potwornie szybkim tępię w moim ciele. To właśnie ona nie miała pojęcia z kim zadarła. O Boże, jak bardzo ona się myliła. Sprawiła, że każda część mnie była wypełniona złością.
Słyszałem w swoich myślach: "Uderz tą sukę, ona ma wiedzieć kto jest tutaj kurwa kim, chcesz jej, tak stary? Ona zrobi wszystko...kurwa bracie, wszystko co tylko będziesz chciał, jeśli przestaniesz być taki miluśki. Spraw, żeby była twoją małą dziwką"Moje głebokie myśli dały o sobie znać. 

To co powiedziała było prawdą. Nikt nigdy nie potraktował mnie jak gówno. Czemu? Może dlatego, że to ja wszystkich tak traktowałem. Zawsze to ja byłem szefem. Nawet jeśli ludzie myśleli, że byli wysoko, ja byłem wyżej. Bo kurwa nikt nie pierdoli się z Justinem Bieberem. Nikt.
Miałem najlepsze laski, samochody, domy, wyniki w sporcie i nauce. Miałem wszystko to co tylko chciałem. I mimo wszystko, chciałem kurwa Alex. Chciałem pieprzyć ją ostro, słuchając jak krzyczy moje imię. Chciałem widzieć ją na kolanach, liżąc dokładnie mojego chuja. Kurwa, chciałem żeby mnie zaspokajała...ale pragnąłem też czegoś więcej. Miała czekać na mnie aż wrócę z interesów, rozmawiać ze mną, pozwalać mi traktować się jak księżniczkę...i kochać mnie. Jaka kolwiek jest jej miłość, chciałem jej doświadczyć.
Naprawde czułem coś wyjątkowego. W stosunku do niej...ale jedyne co chciałem teraz zrobić to uderzyć jej drobną twarzyczkę tak by płakała z bólu i chciałem tak bardzo to...

Ej, słuchaj, przepraszam. To było wredne...możemy spróbować od nowa? - Jej cichy głos, przebił się przez ściane frustracji w mojej głowie. W tym momęcie była taka niewinna. Jak mogłem pomyśleć o uderzeniu jej? 'Bo ty kurwa tak załatwiasz wszystkie sprawy, idioto'. Moja gorsza strona sama ujawniała jakim hipokrytą jestem. Nie to, że biję wszystkie pyskate laski. To raczej skomplikowane. 
Spojrzałem ponownie na Alex. Miała najidealniejszą twarz na świecie. Moglibyście pisać o niej poeaty i malować dzieła sztuki z jej podobizną. Przysięgam. Tak bardzo potrzebowałem mieć ją w swoich ramionach. Dlatego wiedziałem, że musze trzymać moją gorszą strone jak najdalej tej dziewczyny.
- Tak, spróbujmy. Po prostu starajmy się nie wkurwiać siebie nawzajem i spędzieć ze sobą miło czas. Zgadzasz się? - Alex obdarowała mnie najpiękniejszym uśmiecham na świecie. Poczułem się jak dupek przez to co myślałem przed chwilą. 'Jesteś dupkiem'. Dzięki, umyśle kurwa tego właśnie potrzebowałem.

- Pytaj, póki się nie rozmyśle. - Dziewczyna mruknęła, poprawiając ramiączko. Wspominałem, że miała na sobie sukienke? Dosłowniej, krótką, bardzo krótką sukienke. Ledwo zasłaniającą jej dupe. Mój Boże, ratuj mojego chuja bo zaczyna myśleć o tym jak cudownie byłoby posuwać ten tyłek i pieprzyć ją właśnie przy tym barku. 

- Hmm, mam tyle pytań. I tyle czasu. Więc zaczne od podstaw. Czy wszystko to co mówisz w swoich wywiadach, life streamach i tak dalej to prawda? - Uniosłem brwi, patrząc jej w oczy. Westchnęła, odgarniając włosy do tyłu.
- Nie wszystko co mówię jest prawdą. Czasami nie mówię całej prawdy, albo zmieniam fakty. Moi menadżerzy mówią, że w ten sposób jestem bardziej wiarygodna. Jeśli jest temat, na który nie powinnam się wypowiadać, po prostu nic nie mówie. Na przykład, kiedy pytają czy rodzina jest najważniejsza. Powinnam odpowiedzieć, że tak, ponieważ to jest odpowiedź na jaką ludzie liczą. Moje zdanie jest kompletnie inne, więc zawsze wymiguje się z odpowiedzi, mówiąc...hm coś w stylu; 'Każdy jeden ma swoje własne ważności'. Mam to już dopracowane. W większości, jestem szczera. Myślę, że to klucz do bycia dobrym artystą jak i zarówno człowiekiem. Ale, nie wierz we wszystko co zobaczysz czy usłyszysz. - Skinąłem głową, zmierzwiając włosy dłonią. Nie wiedziałem, że ta dziewczyna umie odpowiadać na pytania bez darcia mordy. Jakiś plus. 
- Moja kolej. Jakim cudem udało ci się mnie porwać? Myślałam, że ochrona Alex King jest nie do złamania i tak dalej. W sensie, ugh chyba jestem gwiazdą na jakimś poziomie. - Dziewczyna wyrzuciła ręce w góre, kiwając głową z dezaprobatą. Wydawało mi się, że bardziej pyta siebie niż mnie.
-Bo jest, skarbie. Widzisz w twojej ochronia pracował jeden z moich ludzi. Dokładnie poinformował nas jak i kiedy możemy cię przejąć. Podejrzewam, że odużyli cię jakimś gównem, więc za to też przepraszam. Kazałem im traktować cię jak najlepiej, mam nadzieje, że to zrobili. Cóż, jestem pewny, że to zrobili, bo znali konsekwencje. - Powiedziałem, wzruszając ramionami. Porwanie jej nie było niczym trudnym. Trudne było zmalezienie odpowiedniego czasu. W sumie chciałem porwać ją lata temu, ale to nie było takie proste. Ta dziewczyna jest 2 najbardziej płatną gwiazdą w tej chwili, rozumiecie co by się działo gdyby zniknęła? Ta jej cała terapia (o której nic nie wiem) to cud. Inaczej nigdy by się nie udało. 

- Alex?
Dziewczyna spojrzała na mnie, ze strachem w oczach. Wyglądała jakby za sekundę miała się rozpłakać. Jej oczy się zaszkliły a jej dłonie ścisnęły się w pięści. 

- Alex...wszystko dobrze? - Chwyciłem delikatnie jej małą dłoń, splątując nasze palce razem. Chyba nawet ją to uspokoiło. Alex spojrzała mi w oczy, cały czas trzymając moją ręke. To było takie urocze. Jej dłoń była taka drobna w porównaniu do mojej. Czułem się jakbym trzymał kawałek mojego świata. W pewnym sensie, tak właśnie było. 
- Jest okej, jak kolwiek masz na imię. 
- Powiedziała, starając się wydusić z siebie uśmiech. 
- Justin. - Spojrzałem jej w oczy, prawdopodobnie uśmiechając się głupawo. - Widzę, że bardzo polubiłaś bycie blisko mnie. - Zaśmiałem się, wskazując brodą na nasze złączone palce. 
- Po prostu lobię sprawiać przyjemność moim fanom, czy to źle? - Powiedziała, możliwie najbardziej udawanym i przesłodzonym tonem na jaki było ją stać. - Poza tym, jestem królową a moja wysokość lubi obdarowywać poddanych łaską mojego dotyku. - Oboje wybuchliśmy śmiechem, bardziej z jej słabej imitacji brytyjskiego akcentu. Nasze pierwsze chwile, bez kłótni, postęp. 
- Jak to możliwe, że ani razu nie wspomniałaś o swoim chłopaku? Myślałem, że to będzie jedna z pierwszych rzeczy jakie powiesz, kiedy cię poinformuje, że...-
- Koniec tych pytań. - Warknęła, patrząc na mnie z wielkim obrzydzeniem i od razu wyrwała swoją dłoń. Czyżbym trafił w czuły punkt?
Z tego co wiedziałem, Alex umawia się z Austinem. Tak, Austinem Mahonem. Nienawidziłem go od momętu kiedy tylko zobaczyłem ich razem. Czułem się źle z tym, że ona może być z nim szczęśliwa a ja traktuje to w ten sposób. Ten chłopak nie wyglądał na dobrego. Samo to jak on odnosił się ze sławą, co robił, że w wieku 17 lat wylądował w areszcie. Nie jestem aniołkiem, nie tak że nigdy sam nie zrobiłem czegoś za co mógłbym siedzieć. Po prostu trzeba być idiotą, żeby dać się złapać. Skoro nie umiesz korzystać ze sławy, lepiej w ogóle z niej kurwa nie korzystaj. 
Jak już mówiłem, nie lubiłem go. Poza tym, jego muzyka była chujowa. 

- Wow, kotek spo-.....
- Jakie kurwa spokojnie?! Masz mózg, to staraj się go czasami używać! Są rzeczy o które się nie pyta, rozumiem dużo ale to jest moja prywatność, której nie powinieneś dotykać! Nie wnikaj w moje życie osobiste - ono cię nie dotyczy! Krzyknęła, zeskakując z wysokiego krzesła i przeklinając pod nosem, szła przed siebie. 
Wywróciłem oczami w myślach, ruszając szybko za nią. 
- Aleeeeeex, Alex zatrzymaj się. - Nic nie podziałało, więc od tyłu objąłem ją zwinnie w biodrze, przyciskając do swojego ciała. Przyległa do mnie, będąc w kompletnym potrzasku pomiędzy moją dłonią i moim ciałem.Powinniście dać mi medal za to jak łatwo było mi ją utrzymać. Naprawdę, kurwa wkładałem wszystkie swoje siły by teraz po prostu nie zrobić jej krzywdy. 
- Ja pierdole, ty chuju! Zostaw mnie, nie dotykaj! - Darła się, jednocześnie płacząc i sam nie miałem pojęcia co robić. To było jak walka z 3-letnim dzieckiem. 
- Puszczę cię jak się uspokoisz. - Przypomniałem sobie słowa mojej mamy, które zawsze powtarzała gdy byłem mały. Powtarzała je zawsze wtedy kiedy nie chciałem słuchać i uciekałem.
Myślałem, że będę raczej używał ich w obliczu moich dzieci, a nie nastoletniej dziewczyny. 

 ***

Miałem wrażenie, że minęło już kilka godzin. Chyba straciłem rachube po 30 minutach jej wrzasków i następnych 30 od kiedy się zamknęła. Z jednej strony, było to irytujące. Zachowywała się jak gnój; mały i niedojrzały gnój. Ale z drugiej, nie przeszkadzał mi fakt, że była do mnie przytulona. Jeśli to można nazwać przytulaniem.
Czekałem, aż w końcu coś powie, ale ona zamiast tego chwyciła moje ręce i powoli rozluźniła mój uścisk, odwracając się twarzą w moją stronę. Wyprostowałem się, zniżając wzrok do poziomu jej oczy. Nie byłem bardzo wysoki, ale ona była co najmniej 10 centymetrów niższa. To było urocze że dosięgała lekko ponad moje usta.
- Ja, ja... - Zaczeła drzącym głosem, połykając śline. Łzy ciekły po jej policzkach, prawdopodobnie, ona sama tego nie kontrolowała.
- Wiesz, nie musisz mówić mi wszystkiego, póki nie poczujesz się gotowa. Każdy ma swoje własne sprawy, o których woli nie wspominać. Jest mi przykro, że cię zdenerwowałem i doprowadziłem do płaczu. Następnym razem możesz po prostu odmówić, jestem pewny, że to zaakceptuje. - Wyznałem szczerze, ścierając łzy z jej policzków. Dziewczyna skinęła głową, niepewnie obejmując mnie w pasie i przytulając się do mojej piersi. Uśmiechnąłem się, kładąc dłonie na jej plecach i pocierając je pocieszająco. 
Alex chyba naprawdę nie chciała nic mówić, więc postanowiłem jej tego szczędzić. 
- Może oprowadze cię po domu, co shawty? - Mruknąłem zachęcająco do jej ucha, na co skinęła głową. 
Sięgnąłem po jej dłoń, ciągnąc ją za sobą. Niechętnie ruszyła za mną, ściskając nerwowo moją dłoń. 

Nie wiedziałem od czego zacząć oprowadzanie. Moje mieszkanie - zaraz, wróć, mój dom - był bardzo imponujący i przeraźliwie wielki. Odziedziczyłem go po wuju który zmarł kilka lat temu. Wujek Ted nie miał dzieci, a ze swojej rodziny najbardziej kochał mnie. Nie chwaląc się czy coś, naprawdę tak było. Jego śmierć, przeżyłem gorzej niż cokolwiek na świecie; podejrzewam, że nadal ją przeżywam. Od dzieciństwa spędzałem z nim dużo czasu. Pamiętam wszystkie wypady na ryby, kajaki, biwaki i inne. Ten człowiek potrafił sprawić, że uśmiechałem się 24/7. Nauczył mnie jak być mężczyzną, mimo iż nigdy nie miał żony i dzieci. Moja mama powiedziała mi, że przed moim urodzeniem wujek miał dziewczynę. Zmarła w wyniku raka piersi. Podobno była dla niego miłością życia i nie był w stanie znaleźć kogoś takiego jak ona. Jeśli Bóg jest prawdziwy, nie mam pojęcia jakim cudem mógł wyrządzić taką krzywdę tak wspaniałemu człowiekowi. Wszyscy próbowali mi wmówić, że taki właśnie był plan boży. Oczywiście, nie uwierzyłem w te gówniane gadki. Po tym wszystkim straciłem nie tylko wujka, ale i wiarę w Boga i jego miłość. Zacząłem zmieniać podejście do życia, tym samym zmieniając je kompletnie. Doszedłem do wniosku, że muszę robić wszystko by uczynić swoje życie tym czym pragnę by było.
Kiedy kupował ten dom byłem z nim. Jego marzeniem był własny kąt wyglądający jak z bajki o królestwie z czasów średniowiecza. Dostał to co chciał a ja pomogłem mu w kilka zmianach jak wprowadzenie luksusowych mebli i kilku innych spraw. Wtedy interesowałem się architekturą wnętrz, więc to było jak praca. 
Kiedy wujek umarł miałem prawie 17 lat, przeprowadziłem się kiedy skończyłem 18. Moi rodzice nie mogli znieść mnie dłużej w domu, więc cieszyli się, że z chęcią przyjąłem spadek. 

Wyszedłem z salonu, kierując się na ogromne, królewskie, kręcone schody. 
- Kurwa, jak masz taki dom mógłbyś równie dobrze zainwestować w windę... - dziewczyna fuknęła tak cicho, że ledwo zdołałem to usłyszeć. Odwróciłem wzrok w jej stronę, wykrzywiając się w  łobuzerskim uśmieszku. 
- Zawsze jesteś taka negatywna? - Zakpiłem, kiedy byliśmy już na szczycie schodów. - Idziemy na lewo, czy na prawo? - Stanąłem naprzeciwko niej, wskazując dłońmi oba kierunki. 
- Gdzieś gdzie będzie toaleta, chyba chce żygać. - Wymamrotał, odgarniając dłonią włosy z twarzy. Mimo jej krzywego spojrzenia, dotknąłem lekko jednego z jej policzków. Był zimny i mogłem poczuć jej drzącą się szczęke.
- Mam chyba uczulenia na laktoze, czy coś w tym stylu. - Mruknęła, kładąc dłoń na brzuchu. 
- I dlatego pijesz mleko, tak? - Zakpiłem kręcąc głową. Czy ona naprawdę miała 16 lat?
- Nie wiem czy mam, jestem alergikiem może mam też uczulenia na mleko, przestań mnie oceniać. Kiedy jestem w domu jem co chce bo mam tone leków. -Burknęła, wywracając oczami. Nie miałem najmniejszego zamiaru wchodzić z nią w dyskusje, więc po prostu postanowiłem zaprowadzić ją do łazienki. Skoro ma rzygać, to niech przynajmniej nie rzyga na mój dywan. Wujek przewróciłby się w grobie. Chwyciłem jej dłoń, prowadząc ją do łazienki. Otworzyłem drzwi, wpuszczając ją do środka i oparłem się o framugę drzwi. 
- Serio masz zamiar patrzeć jak rzygam? - Zmarszczyła brwi, opierając się o umywalkę. Uniosłem ręce w geście obrony i cofnąłem się kilka kroków do tyły, opuszczając łazienkę. Zamknąłem za sobą drzwi, opierając się o ściene. Spojrzałem na swój złoty rolex. 
11.03
Ta dziewczyna ściągnęła mnie z łóżka około 10.30, gdzie zwyklę wstaje o 8.00. Musiałem naprawdę być bardzo wykończony. Nie śpie długo. To strata cennego czasu, który mogę poświecić na zarabianie kasy albo pieprzenie dziwek. 
- To jednak nie wina mleka. - Usłyszałem piskliwy jęk, przemieszczający się w pokoju. Alex stanęła obok mnie, kładąc obie dłonie na brzuch. 
- Rzygać też nie mogę, zabij mnie. - Jęknęła dziecinne, krzyżując dłonie na brzuchu. 
- Może powinienem kupić ci jakieś leki? - Zasugerowałem, oblizując usta. 
- W moim stanie, to chyba jednak nie potrzebne. Nie ma leków na taką dolegliwość. - Pokręciła przecząco głową, opierając się o ścianę obok mnie. Odwróciłem głowę w jej kierunku, mocno zdezorientowany. 
- Co masz na myśli mówiąc 'w moim stanie?' - Alex spojrzała na mnie, powoli oblizując swoje wargi. Były takie pełne i intensywne. Stworzone do całowania. Dziewczyna uchyliła je lekko, zerkając prosto w moje oczy. 
- Jestem w ciąży.

piątek, 28 listopada 2014

Chapter 1: Przepraszam, nie wiedziałem, że lubisz traktowanie cię jak szmatę.

Mimo, iż miałam zamknięte oczy, czułam strumienie słoneczne przebijające się przez zasłony. Przewróciłam się na drugi bok, wiercąc się niemiłosiernie i nagle...bum.
-Kurwa...
Zaklęłam cicho pod nosem, otwierając szeroko oczy. Przysunęłam kolana do siebie, wzdychając cicho. Moje oczy piekły jak cholera, nie mogłam tego znieść. Potrzebowałam w tej chwili znaleźć się w toalecie i wziąć solidny prysznic.  Czy ten psychol ma tutaj w ogóle toaletę?! 
                                                                                                                                                                                                      "Pewnie,że ma! On ma tu wszystko, specjalnie dla ciebie. Niedługo będziecie się ruchać w kabinie prysznicowej! Będziecie razem na zawsze, zobaczysz!"
                                                       
Chyba już zaczęłam kpić sama z siebie, nie mogę w to uwierzyć.

- To są chyba jakieś żarty.

Szepnęłam do siebie, wstając powoli. Spojrzałam na łóżko. Brunet spał z wielkim spokojem na twarzy. Wyglądał dosyć uroczo z tym lekkim nieładem na głowie, lekko uchylonymi ustami i...wow, stop. Te wczorajsze proszki chyba musiały jeszcze działać. Alex, czujesz się dobrze? Jest popierdolonym psychopatą. Porwał cię. Nie wiadomo co ci zrobi i co ci zrobił kiedy byłaś nieprzytomna. I ma..ma twoje przyjaciółki w garści. Tak właściwie to... Dlaczego ogóle mu wierze, równie dobrze mógł zmyślić całą tą historie, prawda? Nie rozumiem, jakim cudem on wszystko to zaaranżował. Porwanie, ten dom. Przecież ludzie prędzej czy później zorientują się, że nie przebywam w klinice w której powinnam być. Uratują mnie a on pójdzie siedzieć i już nigdy go nie zobaczę. Potem pójdę na te jabane leczenie, a później wrócę do mojego życia i wszystko będzie tak jak było. Zapomnę o tym wszystkim i wszystko będzie normalnie. Tak będzie. Prawda?

Zerknęłam jeszcze raz na chłopaka, upewniając się że śpi. On wygląda na kogoś niebezpiecznego, a ja naprawdę muszę znaleźć toaletę. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju. Był całkiem ładny, dobrze umeblowany i miał wiele aspektów które posiadał mój pokój w domu rodzinnym. Ściany były jasnoróżowe, a to jeden z moich ulubionych kolorów. Spojrzałam uważniej na szafę, znajdującą się dokładnie przede mną. Jak najciszej umiałam, podeszłam do niej, otwierając ją.

- Kurwa, powiedzcie, że żartuje.

Szepnęłam do siebie niemal niesłyszalnie. W środku znajdowały się moje rzeczy. Te które zostały dla mnie spakowane na rzekomą terapie. Czy ten psychol jest w zmowie ze wszystkimi? Zaraz wyjdę z tego pokoju i odnajdę swoją pierdoloną matkę siedząca na kanapie. W sumie, jakoś by mnie to nie zdziwiło.
Chwile zastanawiałam się, w co mogę się ubrać. Nie wiem co on może zrobić mi teraz. Ta myśl dosłownie mnie paraliżowała. On kiedyś jednak się obudzi, a jeśli 'spodobam' mu się za bardzo, może być bardzo źle. Mówiąc szczerze, wszystkie moje ubrania były dość prowokacyjne. Większość topów odsłaniała brzuchu, sukienki i spódniczki i krótkie spodenki ledwo zasłaniały moje pośladki, do tego nie byłam zwolennikiem spodni dłuższych niż do kostek. Patrząc na niego, nie dziwiłabym się jeśli jego fetysz to kostki. Psychiczni ludzie mają pojebane upodobania. Westchnęłam sama do siebie i wybrałam z szafy koronkową białą bieliznę oraz białą sukienkę na ramionka. Chciałam znaleźć moją bluzę w kratę, ale uznałam, że grzebanie w szafie zrobi hałas. Ostatnią rzeczą jaką pragnęłam, było właśnie obudzenie chłopaka.

Wyszłam cicho z pokoju, nie odwracając się ani razu za siebie. Oddychałam cicho w obawie, że on naprawdę się obudzi i nie wiadomo co mi zrobi. Naprawdę chciałam, żeby moje leki które wzięłam wczoraj przed długim snem przestały działać. Potrzebowałam tego, żeby znowu być sobą. Nienawidziłam tych proszków od czasu kiedy wzięłam je pierwszy raz. Musiałam je brać, żeby nie robić paniki. Nie wiem czy dawka, którą brałam codziennie nie pierdoliła mojego zdrowia, o które nikt tak naprawdę się tam nie martwił. Oprócz moich przyjaciółek. Tam czyli w świecie, w którym żyje. Uwierz, lub nie ale show biznes to już nie jest ten sam świat. To piekło. Ale naprawdę, jedyną rzeczą o której powinnam myśleć w tym momencie jest przetrwanie.

Zrobiłam kilka kroków do przodu, rozglądają się po korytarzu po którym szłam. Był dosłownie oszałamiająco piękny. Kafelki były pokryte śliniącym marmurem, ściany pomalowane na jasnoszary kolor, który idealnie dopełniały wiszące na nich lampy. Drzwi, które mijałam wydawały mi się tak potężne i królewskie, że zastanawiałam się czy nie jestem w jakimś zamku. Przeszłam przez salon, rozglądając się dookoła i podziwiając wnętrze. Moja mina pewnie mówiła sama za siebie pod jak wielkim szokiem byłam, widząc ten pokój. Z salonu można było od razu wejść do kuchni. Muszę przyznać, byłam głodna, ale wolałam umrzeć z głodu będąc czystym, więc kiedy tylko znalazłam łazienkę, dziękowałam Bogu. Fail, złe stwierdzenie. Nie wierze w Boga. W każdym razie. Nie ukrywając, widziałam już wiele cudownych i bogatych domów, nawet mój własny był w bardzo luksusowy. Ale ten dom był wyjątkowo dostojny, czułam się dobrze będąc tutaj, co było chore. Bo w końcu jestem do kurwy nędzy porwana. Mimo wszystko to najbardziej zastanawiało mnie jak to możliwe, że jestem w takim pomieszczeniu. Mam na myśli to, że...kurwa jak nastolatek, pewnie w moim wieku mieszka w takiej willi? Ma bogatych rodziców? Ale którzy rodzice, pozwolili mu porwać dziewczynę? A może po prostu jest jakimś kryminalistą i jest związany z mafią, stąd ta fortuna? Ale w tym wieku?

Kiedy w końcu znalazłam się w łazience, w pośpiechu odkręciłam wodę w wannie. Uśmiechnęłam się szeroko do siebie, znajdując swój ulubiony czekoladowy płyn do mycia.  Czekając, aż wanna napełni się do połowy, podeszłam do lustra. Już nawet nie dziwiło mnie, że w tym domu znajdowało się wszystko to co w moim własnym. Ten chłopak musiał mieć widoczną i głęboką obsesje na moim punkcie.  Znalazłam nawet swoją kosmetyczkę, z czego bardzo się ucieszyłam. Czułam powoli jak wpływ leków przestaje na mnie działać, czując lekkie ukucie w mojej klatce piersiowej. Za chwile z pewnością dostane jeden z moich ataków, więc lepiej jeśli ogarnę się przed pierwszym.


***


Nie czułam się tak dobrze od kilkunastu godzin, naprawdę. Mimo iż w głębi duszy czułam narastająca we mnie panikę, złość i strach, byłam w stanie je opanować. Wyszłam z wanny wycierając mokre ciało bawełnianym ręcznikiem. Materiał pachniał lawendą i był wyjątkowo miękki co było świetnym uwiecznieniem mojej kąpieli. Narzuciłam na siebie bieliznę i podeszłam do lustra, przeglądając się. Szybko znalazłam swoją kosmetyczne, otwierając ją w pośpiechu. Najprawdopodobniej, nie zadziwi mnie już nic co znajdę w tym domu. Sięgnęłam po grzebień, poprawiając przedziałek na głowie i przerzuciłam włosy do tyłu. Czesałam je tylko po umyciu, gdyż były za bardzo kręcone by rozczesywań je za każdym razem. Następnie, nałożyłam lekki makijaż na twarz - puder i mascara. Zastanawiałam się tylko po co to robię. Przecież to nie ma sensu. Najmniejszego. Czułam ogromny gniew rozprzestrzeniający się w moim ciele, ale szybko odepchnęłam złe myśli. Wolę umrzeć piękna. Jakie to żałosne. Posmarowałam usta pomadką, uśmiechając się do siebie. 'Przejdziemy przez to, jak zawsze.' Szepnęłam do siebie, sięgając po moją sukienkę. Wsunęłam ją ostrożnie, by nie rozmazać makijażu. Poprawiłam swoje włosy, słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Zamarłam. Naprawdę  nie chciałam spotkać tego chłopaka. Bardzo.

- Alex?

Jego głos był spokojny, nie mogłam wyczuć w nim złych intencji. Mimo to chciałam wyjść i go zabić. Chociaż nie. Chciałam się po prostu rozpłakać. Albo oba.

- Nie utrudniaj mi tego i tak cię znajdę.

Złe uczucia wygrały. Chwyciłam w dłonie obrania z wczoraj i wyszłam z łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Chłopak stał na przeciwko mnie, przeszukując mnie wzrokiem. Gdyby nie był pojebanym świrem, byłby niezły. Ale tylko niezły.

- Ciesze się, że znalazłaś łazienkę.

Powiedział uprzejmie, uśmiechając się. Dość pojebane. Porwać kogoś i traktować go jak gdyby nigdy nic, nie prawdaż?
- Daruj sobie, musimy postawić kilka spraw jasno.

Warknęłam, kładąc jedną dłoń na biodrze. Byłam taka szczęśliwa,że to właśnie takie emocje teraz ze mnie wypływały. Kiedy byłam jeszcze małym dzieckiem, zawsze byłam stanowcza i uparta, dążąca do celu. Nie bałam się niczego i nie obchodziło mnie to co inni o mnie myślą. Liczyłam się tylko ja i osoby które kocham. Czasy się zmieniły i..

- Skarbie, nie sądzę, że to ty tutaj ustalasz zasady.

Chłopak uśmiechnął się łobuzerko, siadając na rogu kanapy. To był pierwszy raz kiedy zachowywał się w taki sposób, jak...chłopak? Mam na myśli, ugh...jak ci wszyscy chłopcy, którzy myślą że mogą więcej niż tak naprawdę mogą. Ci podstępni, flirtując, typu 'przelecę cię i zostawię'. Nie ze mną, kurwa mać.

- Jeśli myślisz, że spodoba mi się granie niegrzecznego chłopca, jesteś kurwa w błędzie.

Brunet uniósł ręce w geście obrony i wstał, podchodząc do mnie. Staliśmy może 5 centymetrów od siebie, patrząc sobie śmiertelnie poważnie w oczy.

- Mam dziś bardzo zły humor, a naprawdę bardzo chciałbym być dla ciebie miły, więc skarbie zrób mi przysługę i przestań mówić.

Szepnął agresywnie, powodując większy napływ złość w moim organizmie. Prychnęłam obojętnie, wymijając go i położyłam wczorajsze ubrania na kanapie, idąc w stronę kuchni.  Nie wierze, że ktoś naprawdę myśli, że może mną rządzić. To niedorzeczne.

- Kochanie, nie przeszkadza mi fakt, iż tak szybko się zadomowiłaś, ale..

Chłopak pojawił się nagle przede mną, z jednym ze swoich głupich uśmieszków. Kretyn.

- Powinniśmy chyba się poznać.
- Chyba nie.

Odwarknęłam w odpowiedzi, wymijając go w odpowiedzi i weszłam do kuchni, otwierając lodówkę.

- Posłuchaj, kochanie. Po pierwsze, naucz się szanować moją własną strefę. Po drugie, skończ ze swoimi pierdolonymi uśmieszkami...

- Wow, skarbie...
- Po trzecie, nie przerywaj mi.

Syknęłam, zirytowana jego zachowaniem. Nim całym.

- Mów dalej.

Zaśmiał się, siadając na blacie w kuchni. Czy on naprawdę myślał, ze ja żartuje? To było chore, miałam dość tego psychola, on nawet nie wiedział, jak bardzo go nienawidzeń. Nie miał pojęcia, w co się wpakował.

- Nagle chcesz słuchać? 

Mruknęłam, wywracając oczami. Wyjęłam mleko z lodówki i zaczęłam przeglądać szafki w poszukiwaniu płatków.
- Po prostu jesteś cholernie seksowna, kiedy się denerwujesz.

Dosłownie, nie mogłam już wytrzymać jego 'towarzystwa'. Nie dość, że nienawidziłam go za porwanie, to teraz jeszcze za to, że był idiotą.

- Wolałam cię wtedy, kiedy zachowywałeś się jak gej.

Parsknęłam śmiechem ze swoich własnych słów, zerkając na chłopaka. Wyglądał na nieźle wkurwionego, z czego oczywiście byłam zadowolona.

- Przepraszam, nie wiedziałem, że lubisz traktowanie cię jak szmatę. 

Syknął, zaciskając ręce w pięści. Otworzyłam szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie powiedział. Chyba to go obudziło, bo natychmiast wstał z blatu i podszedł do mnie z miną zbitego kota. 'To całkiem urocze, te jego duże, czekoladowe oczy są nieziemskie..'. Naprawdę nie wiem co do kurwy dzieję się z moimi myślami.

- Nie chciałem powiedzieć tego co właśnie powiedziałem. Przepraszam, księżniczko...
- Daruj sobie.

Bąknęłam, szybko w odpowiedzi, odwracając od niego wzrok. Nawet jeśli nie chce tego przyznać, kiedy widzę ładnego chłopaka moje myśli automatycznie się budują. To, że jestem wredna nie znaczy, że nie mam swoich potrzeb. Jeśli wiecie, o czym mówię.
- Hej, mam pomysł.
- To nie skończy się dobrze.

Spojrzałam na niego ponownie, widząc zrezygnowanie na jego twarzy. Tłamsiłam go, za każdym razem kiedy się starał. Może w tym był problem?
- Dobrze, mów. 

Jego twarz od razu się rozpogodziła i to było serio urocze. Hm, jeśli rozkocham go w sobie bardziej, mogę wykorzystać to przeciwko niemu. Nie wiem jeszcze jak, ale to już jest jakiś plan.

- Zagrajmy w grę. Będziemy na zmianę zadawać sobie po jednym pytaniu i odpowiadać na nie szczerze.  W ten sposób dowiemy się czegoś więcej o sobie. 

- Czy ty już nie wiesz o mnie wszystkiego, skarbie?

Zagryzłam zmysłowo wargę, opierając się o blat. Brunet oblizał usta i mogę przysiąść, że rozbierał mnie wzrokiem. Zjechałam oczyma na jego krocze, widząc znaczne zgrubienie. Cóż mogę powiedzieć...

- Jeśli będziesz mnie kusić dalej, dowiem się tylko jak ciasna jest twoja cipka.

To nie treść jego zdania tylko ton mnie zirytował. Powiedział to tak normalnie. Jakby to nie było nic dziwnego, że mówi mi, iż będzie mnie za chwile pieprzył.

- Jeśli będziesz mnie dalej wkurwiał i nie dasz mi zjeść, możesz być pewny, że w nic nie zagramy.

Warknęłam głośno, wymijając go i siadając przy na wysokim krześle przy barku, stawiając na nim płatki, które zrobiłam w między czasie. Czy wszystko w tym domu musi być tak bogate? Nawet na krzesła były wykonane z drogiego tworzywa. Uwierz, znam się na tym bo kiedyś chciałam studiować architekturę wnętrz. Dalej w sumie nie zdecydowałam, co będę studiować. Ale, pewnie nie będę studiować nic. Długa historia.

- Cholera, kotku mam dla ciebie nowy sposób na rozładowanie złości. Chyba nikt nie włożył jeszcze chuja w twój piękny tyłek, więc mogę być tym pierwszym. Poczujesz się dużo lepiej, przyrzekam. 

Jego głos doprowadzał mnie do obłędu, ale nie tak jak jego komentarze. Bezczelny gnój, nie wiedział w co się wpakował. Jakim cudem, w ogóle było mi go szkoda. Uniosłam głowę, widząc jego sylwetkę siadającą na przeciwko mnie.

- Więc co, skarbie? Ty czy ja?

Sprawie, że jego trzy miesiące będą największym piekłem, jakie przeżyje.

piątek, 14 listopada 2014

PROLOG

-Przestań się kurwa na mnie gapić! 
- Nie mogę.
- Nie możesz?! Przestań pierdolić, jebany zboczeńcu!
- Możesz krzyczeć tyle ile chcesz. Możesz wyzywać mnie tyle ile chcesz. Niestety, nic się nie zmieni.
- Przysięgam, zapłacę Ci tyle ile tylko chcesz, ale proszę wypuść mnie...

Furia i złość, zamieniły się w ból i szloch. Spojrzałem na nią smutnym wzrokiem. Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Żeby tylko to. Miałem w głowie 3 scenariusze:
Wyobrażałem sobie, że będzie siedziała cicho cały boży czas, nie będzie jadła, będę musiał klęczeć nad nią 24/7 by tylko nie zrobiła sobie krzywdy.
Myślałem, że będzie cały czas płakać, trzęsąc się za każdym razem kiedy tylko do niej podejdę.
A finałowy był taki, że zakocha się we mnie od pierwszego wejrzenia, tak samo jak ja zakochałem się w niej. 
Jednak, że byłem w błędzie.

- Co ja ci kurwa takiego zrobiłam?! Pierdolony chuju, naprawdę wole umrzeć, niż uwierzyć w to co do mnie pierdolisz. Porwałeś mnie bo mnie kochasz?! Największa głupota, jak słyszałam w całym moim pierdolonym życiu. Nie jesteś nawet warty...Mam dość..Po prostu mnie wypuść, zrobię wszystko tylko mnie wypuść.

Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. W jednym momencie była to furia, w drugim szloch i płacz. Czekałem tylko na fazę szczęścia. Rozumiem, że nie podoba jej się zaistniała sytuacja. Jednak wiem też, że to jest jedyny sposób, żebyśmy mogli się poznać. Jedyny sposób, by zdobyć ją tak, żeby była tylko moja i wyłącznie moja.
- Alex, jeśli...

- Nie! Nie będę, nie będę pod żadnym pierdolonym pozorem słuchać tego co do mnie mówisz! Nie mam żadnego powodu by wierzyć w żadne twoje słowo...No właśnie! Przecież, ty jesteś psychopatą! Nigdy w życiu mnie nie wypuścisz, będziesz mnie głodził, gwałcił, torturował i śmiał się z tego, patrząc mi prosto w oczy.

- Jak mam ci wytłumaczyć, jeśli nie chcesz mnie słuchać? Nigdy w życiu Cię nie skrzywdzę. Jesteś moim oczkiem w głowie, nie spadnie ci z niej ani jeden włos. Będę traktował cię jak księżniczkę i sama zdecydujesz czego chcesz.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i spojrzała na mnie. Łzy spływały stróżkami po jej policzkach. Spojrzałem jej w oczy, starając się ją uspokoić. 
- Czy możesz mnie odwiązać?

Znajdowaliśmy się w dużym pokoju o bogatym wnętrzu. Ściany były w kolorze pudrowego różu, jednak że przez padające na nie światło dzienne, wyglądały na białe. Sprawiło to, iż pokój przypominał sale lecznicze z psychiatryków. Dlatego wystrój zupełnie do tego nie pasował. Wszystkie meble były wykonane z ciemno-brązowego drewna, które pachniały jeszcze nowością. Na ścianach wisiało wiele obrazów.  Po kątach rozstawione zostały kryształowe lampy, których piękno dopełniał wiszący na suficie żyrandol.  To dość przykre, że tak piękny pokój doczekał się właściciela dopiero teraz.

- Bardzo bym chciał, kochanie...

-Nie jestem twoim kochaniem! Nie jestem twoim skarbem, nie jestem twoim nikim! Nie jestem twoja ani trochę!

Oblizałem powoli wargi, przytakując głową. Nie miałem zamiaru nawet udawać, że mnie to rusza. Bo nie ruszało. Nastolatka chyba zrozumiała ten fakt, iż odetchnęła ciężko, zamykając powieki.

- Z wielką chęcią bym cię rozwiązał, ale wiem iż i tak będę musiał za chwile cię przywiązywać, co może być dosyć kłopotliwe. A bardzo nie chce, żeby jakiekolwiek komplikacje mogły cię skrzywdzić.

Poprawiłem swoją pozycje na krześle, wpatrując się w postać przede mną. Była piękna, najpiękniejsza jaką kiedykolwiek widziałem. Nie mogłem się oprzeć jej widoku, byłem tak spełniony będąc blisko niej.

- W mojej torbie, w małej kieszeni, znajdują się dwa małe fiolki. Podaj mi dwie pigułki. To leki uspokajające, po których będę zachowywać się spokojniej i opcjonalnie, mogę cię słuchać.
Zamrugałem kilkukrotnie, słuchając tonu jej głosu. Był taki spokojny, nie pasował do osoby, którą jeszcze przed chwilą była. Mogłem słuchać go godzinami. Naprawdę, sprawiało mi wielką przyjemność widzieć ją spokojniejszą.

Spojrzała na mnie, poganiając mnie wzrokiem. Wstałem, sięgając dłonią po jej torbę, wyjąłem z niej fiolkę i poszedłem stanowczym krokiem do kuchni. Wyjąłem z szafki szklankę i nalałem do niej wodę, wracając szybko do pokoju. Podszedłem do łózka, klękając przed nią i podałem jej leki, pomagając jej popić je wodą. Po krótkiej chwili, rozwiązałem powoli sznury.

-Może i jesteś popierdolony, ale to było urocze.

Uśmiechnąłem się nieświadomie, mimo iż ton jej głosu był zupełnie bez uczuciowy. Alex wyprostowała się, przez co jej bluzka podniosła się do góry. Oblizałem język, na myśl tego co zobaczyłbym pod ta koszulką. 

- Wyjaśnij mi proszę...co takiego zrobiłam źle, że mnie porwałeś?

- Wyjaśnię Ci to tylko raz więc słuchaj mnie uważnie. W porządku?

Brunetka skinęła szybko głowa, kładąc się wygodniej na łózko. Usiadłem koło niej, trzymając wystarczającą odległość na wypadek gdyby leki nie zaczęły jeszcze działać.

- Będziesz mieszkać ze mną przez 3 miesiące. Taki sam czas, jaki powinnaś spędzić w swojej klinice. Będziesz tylko ty i ja. Pod koniec 3 miesiąca będziesz mogła mnie opuścić albo zostać ze mną. Wiem co o tym myślisz, ale jeszcze nigdy nie czułem do nikogo tego co czuje do ciebie. Muszę się przekonać jak się to rozwinie. Muszę być pewny co do wszystkiego. Chce sprawdzić, czy obdarzysz mnie tym samym uczuciem jeśli poznamy nasze serca w stu jedenastu procentach. Rozumiesz?

Uniosłem brwi, utrzymując z nią kontakt wzrokowy. Skinęła nie pewnie głową, ocierając stróżki łez.

- Na wypadek w którym, chciałabyś zrobić coś głupiego, jest jedna rzecz, którą musisz wiedzieć. Jeśli po opuszczeniu mnie, powiesz chodźmy jedno słowo o tym co się tu stało, twoje najlepsze przyjaciółki zginą. Moi współpracownicy maja je na oku cały czas i są gotowi na każdy mój znak. Wiem dokładnie wszystko o tobie, a także jestem przygotowany na wszystko. Twoja klinika ma ze mną umowę, wszyscy tam mnie kryją i według wszystkich zapisków jesteś teraz tam pacjentem. Nie planowałem tego długo. Po prostu kiedy cię zobaczyłem, ja...ja...Naprawdę, nie zależało mi żeby cię skrzywdzić, ale nie miałem innego wyboru. To tyle, wszystko co miałem ci powiedzieć.

Alex podniosła rękę, tak jak uczennica na lekcji. Uśmiechnąłem się lekko, pozwalając jej odpowiedzieć.

- Czy proszę, mógłbyś się upewnić, że wszystkie moje przyjaciółki będą wystarczająco bezpieczne? Tylko o to proszę.
Skinąłem głową, przybliżając się do niej i położyłem się obok. Alex zamknęła oczy, oddychając cicho.

- Obiecuję, że będę posłuszna, przez całe trzy miesiące. Później wyjdę i nie powiem nikomu ani słowa i zapomnę o tobie na całą resztę mojego życia.

- Mam na imię Justin. Justin Bieber.

Przytaknęła głowa, chowając się pod kołdrą i odwróciła się na bok. Westchnąłem cicho, zamykając oczy.

piątek, 24 października 2014

ZAPOWIEDŹ

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się co wiąże się ze sławą?
Myślałeś nad tym, jak wyglądałoby twoje życie wtedy kiedy nie miałbyś nad nim żadnej kontroli?
A może rozmyślałeś o tym co stałoby się gdybyś obdarzył uczuciem osobę, której powinieneś się śmiertelnie bać?
Alex King to 16 letnia gwiazda muzyki pop i R&B.
Justin Bieber to 18 letni, obiecujący koszykarz z dobrymi ocenami.
Ale co jeśli pozory mylą?
Co jeśli za sławą kryją się wielkie sekrety?
A za zwykłym młodym umysłem, wielki pomysły i chore plany?