-Kurwa...
Zaklęłam cicho pod nosem, otwierając szeroko oczy. Przysunęłam kolana do siebie, wzdychając cicho. Moje oczy piekły jak cholera, nie mogłam tego znieść. Potrzebowałam w tej chwili znaleźć się w toalecie i wziąć solidny prysznic. Czy ten psychol ma tutaj w ogóle toaletę?!
"Pewnie,że ma! On ma tu wszystko, specjalnie dla ciebie. Niedługo będziecie się ruchać w kabinie prysznicowej! Będziecie razem na zawsze, zobaczysz!"
Chyba już zaczęłam kpić sama z siebie, nie mogę w to uwierzyć.
- To są chyba jakieś żarty.
Szepnęłam do siebie, wstając powoli. Spojrzałam na łóżko. Brunet spał z wielkim spokojem na twarzy. Wyglądał dosyć uroczo z tym lekkim nieładem na głowie, lekko uchylonymi ustami i...wow, stop. Te wczorajsze proszki chyba musiały jeszcze działać. Alex, czujesz się dobrze? Jest popierdolonym psychopatą. Porwał cię. Nie wiadomo co ci zrobi i co ci zrobił kiedy byłaś nieprzytomna. I ma..ma twoje przyjaciółki w garści. Tak właściwie to... Dlaczego ogóle mu wierze, równie dobrze mógł zmyślić całą tą historie, prawda? Nie rozumiem, jakim cudem on wszystko to zaaranżował. Porwanie, ten dom. Przecież ludzie prędzej czy później zorientują się, że nie przebywam w klinice w której powinnam być. Uratują mnie a on pójdzie siedzieć i już nigdy go nie zobaczę. Potem pójdę na te jabane leczenie, a później wrócę do mojego życia i wszystko będzie tak jak było. Zapomnę o tym wszystkim i wszystko będzie normalnie. Tak będzie. Prawda?
Zerknęłam jeszcze raz na chłopaka, upewniając się że śpi. On wygląda na kogoś niebezpiecznego, a ja naprawdę muszę znaleźć toaletę. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju. Był całkiem ładny, dobrze umeblowany i miał wiele aspektów które posiadał mój pokój w domu rodzinnym. Ściany były jasnoróżowe, a to jeden z moich ulubionych kolorów. Spojrzałam uważniej na szafę, znajdującą się dokładnie przede mną. Jak najciszej umiałam, podeszłam do niej, otwierając ją.
- Kurwa, powiedzcie, że żartuje.
Szepnęłam do siebie niemal niesłyszalnie. W środku znajdowały się moje rzeczy. Te które zostały dla mnie spakowane na rzekomą terapie. Czy ten psychol jest w zmowie ze wszystkimi? Zaraz wyjdę z tego pokoju i odnajdę swoją pierdoloną matkę siedząca na kanapie. W sumie, jakoś by mnie to nie zdziwiło.
Chwile zastanawiałam się, w co mogę się ubrać. Nie wiem co on może zrobić mi teraz. Ta myśl dosłownie mnie paraliżowała. On kiedyś jednak się obudzi, a jeśli 'spodobam' mu się za bardzo, może być bardzo źle. Mówiąc szczerze, wszystkie moje ubrania były dość prowokacyjne. Większość topów odsłaniała brzuchu, sukienki i spódniczki i krótkie spodenki ledwo zasłaniały moje pośladki, do tego nie byłam zwolennikiem spodni dłuższych niż do kostek. Patrząc na niego, nie dziwiłabym się jeśli jego fetysz to kostki. Psychiczni ludzie mają pojebane upodobania. Westchnęłam sama do siebie i wybrałam z szafy koronkową białą bieliznę oraz białą sukienkę na ramionka. Chciałam znaleźć moją bluzę w kratę, ale uznałam, że grzebanie w szafie zrobi hałas. Ostatnią rzeczą jaką pragnęłam, było właśnie obudzenie chłopaka.
Wyszłam cicho z pokoju, nie odwracając się ani razu za siebie. Oddychałam cicho w obawie, że on naprawdę się obudzi i nie wiadomo co mi zrobi. Naprawdę chciałam, żeby moje leki które wzięłam wczoraj przed długim snem przestały działać. Potrzebowałam tego, żeby znowu być sobą. Nienawidziłam tych proszków od czasu kiedy wzięłam je pierwszy raz. Musiałam je brać, żeby nie robić paniki. Nie wiem czy dawka, którą brałam codziennie nie pierdoliła mojego zdrowia, o które nikt tak naprawdę się tam nie martwił. Oprócz moich przyjaciółek. Tam czyli w świecie, w którym żyje. Uwierz, lub nie ale show biznes to już nie jest ten sam świat. To piekło. Ale naprawdę, jedyną rzeczą o której powinnam myśleć w tym momencie jest przetrwanie.
Zrobiłam kilka kroków do przodu, rozglądają się po korytarzu po którym szłam. Był dosłownie oszałamiająco piękny. Kafelki były pokryte śliniącym marmurem, ściany pomalowane na jasnoszary kolor, który idealnie dopełniały wiszące na nich lampy. Drzwi, które mijałam wydawały mi się tak potężne i królewskie, że zastanawiałam się czy nie jestem w jakimś zamku. Przeszłam przez salon, rozglądając się dookoła i podziwiając wnętrze. Moja mina pewnie mówiła sama za siebie pod jak wielkim szokiem byłam, widząc ten pokój. Z salonu można było od razu wejść do kuchni. Muszę przyznać, byłam głodna, ale wolałam umrzeć z głodu będąc czystym, więc kiedy tylko znalazłam łazienkę, dziękowałam Bogu. Fail, złe stwierdzenie. Nie wierze w Boga. W każdym razie. Nie ukrywając, widziałam już wiele cudownych i bogatych domów, nawet mój własny był w bardzo luksusowy. Ale ten dom był wyjątkowo dostojny, czułam się dobrze będąc tutaj, co było chore. Bo w końcu jestem do kurwy nędzy porwana. Mimo wszystko to najbardziej zastanawiało mnie jak to możliwe, że jestem w takim pomieszczeniu. Mam na myśli to, że...kurwa jak nastolatek, pewnie w moim wieku mieszka w takiej willi? Ma bogatych rodziców? Ale którzy rodzice, pozwolili mu porwać dziewczynę? A może po prostu jest jakimś kryminalistą i jest związany z mafią, stąd ta fortuna? Ale w tym wieku?
Kiedy w końcu znalazłam się w łazience, w pośpiechu odkręciłam wodę w wannie. Uśmiechnęłam się szeroko do siebie, znajdując swój ulubiony czekoladowy płyn do mycia. Czekając, aż wanna napełni się do połowy, podeszłam do lustra. Już nawet nie dziwiło mnie, że w tym domu znajdowało się wszystko to co w moim własnym. Ten chłopak musiał mieć widoczną i głęboką obsesje na moim punkcie. Znalazłam nawet swoją kosmetyczkę, z czego bardzo się ucieszyłam. Czułam powoli jak wpływ leków przestaje na mnie działać, czując lekkie ukucie w mojej klatce piersiowej. Za chwile z pewnością dostane jeden z moich ataków, więc lepiej jeśli ogarnę się przed pierwszym.
***
- Alex?
- Nie utrudniaj mi tego i tak cię znajdę.
Złe uczucia wygrały. Chwyciłam w dłonie obrania z wczoraj i wyszłam z łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Chłopak stał na przeciwko mnie, przeszukując mnie wzrokiem. Gdyby nie był pojebanym świrem, byłby niezły. Ale tylko niezły.
- Ciesze się, że znalazłaś łazienkę.
Powiedział uprzejmie, uśmiechając się. Dość pojebane. Porwać kogoś i traktować go jak gdyby nigdy nic, nie prawdaż?
- Daruj sobie, musimy postawić kilka spraw jasno.
- Skarbie, nie sądzę, że to ty tutaj ustalasz zasady.
Chłopak uśmiechnął się łobuzerko, siadając na rogu kanapy. To był pierwszy raz kiedy zachowywał się w taki sposób, jak...chłopak? Mam na myśli, ugh...jak ci wszyscy chłopcy, którzy myślą że mogą więcej niż tak naprawdę mogą. Ci podstępni, flirtując, typu 'przelecę cię i zostawię'. Nie ze mną, kurwa mać.
- Jeśli myślisz, że spodoba mi się granie niegrzecznego chłopca, jesteś kurwa w błędzie.
Brunet uniósł ręce w geście obrony i wstał, podchodząc do mnie. Staliśmy może 5 centymetrów od siebie, patrząc sobie śmiertelnie poważnie w oczy.
- Mam dziś bardzo zły humor, a naprawdę bardzo chciałbym być dla ciebie miły, więc skarbie zrób mi przysługę i przestań mówić.
- Kochanie, nie przeszkadza mi fakt, iż tak szybko się zadomowiłaś, ale..
- Powinniśmy chyba się poznać.
- Chyba nie.
- Posłuchaj, kochanie. Po pierwsze, naucz się szanować moją własną strefę. Po drugie, skończ ze swoimi pierdolonymi uśmieszkami...
- Wow, skarbie...
- Po trzecie, nie przerywaj mi.
Syknęłam, zirytowana jego zachowaniem. Nim całym.
- Mów dalej.
Zaśmiał się, siadając na blacie w kuchni. Czy on naprawdę myślał, ze ja żartuje? To było chore, miałam dość tego psychola, on nawet nie wiedział, jak bardzo go nienawidzeń. Nie miał pojęcia, w co się wpakował.
- Nagle chcesz słuchać?
- Po prostu jesteś cholernie seksowna, kiedy się denerwujesz.
- Wolałam cię wtedy, kiedy zachowywałeś się jak gej.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że lubisz traktowanie cię jak szmatę.
Syknął, zaciskając ręce w pięści. Otworzyłam szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie powiedział. Chyba to go obudziło, bo natychmiast wstał z blatu i podszedł do mnie z miną zbitego kota. 'To całkiem urocze, te jego duże, czekoladowe oczy są nieziemskie..'. Naprawdę nie wiem co do kurwy dzieję się z moimi myślami.
- Nie chciałem powiedzieć tego co właśnie powiedziałem. Przepraszam, księżniczko...
- Daruj sobie.
Bąknęłam, szybko w odpowiedzi, odwracając od niego wzrok. Nawet jeśli nie chce tego przyznać, kiedy widzę ładnego chłopaka moje myśli automatycznie się budują. To, że jestem wredna nie znaczy, że nie mam swoich potrzeb. Jeśli wiecie, o czym mówię.
- Hej, mam pomysł.
- To nie skończy się dobrze.
Spojrzałam na niego ponownie, widząc zrezygnowanie na jego twarzy. Tłamsiłam go, za każdym razem kiedy się starał. Może w tym był problem?
- Dobrze, mów.
Jego twarz od razu się rozpogodziła i to było serio urocze. Hm, jeśli rozkocham go w sobie bardziej, mogę wykorzystać to przeciwko niemu. Nie wiem jeszcze jak, ale to już jest jakiś plan.
- Zagrajmy w grę. Będziemy na zmianę zadawać sobie po jednym pytaniu i odpowiadać na nie szczerze. W ten sposób dowiemy się czegoś więcej o sobie.
- Czy ty już nie wiesz o mnie wszystkiego, skarbie?
Zagryzłam zmysłowo wargę, opierając się o blat. Brunet oblizał usta i mogę przysiąść, że rozbierał mnie wzrokiem. Zjechałam oczyma na jego krocze, widząc znaczne zgrubienie. Cóż mogę powiedzieć...
- Jeśli będziesz mnie kusić dalej, dowiem się tylko jak ciasna jest twoja cipka.
To nie treść jego zdania tylko ton mnie zirytował. Powiedział to tak normalnie. Jakby to nie było nic dziwnego, że mówi mi, iż będzie mnie za chwile pieprzył.
- Jeśli będziesz mnie dalej wkurwiał i nie dasz mi zjeść, możesz być pewny, że w nic nie zagramy.
- Cholera, kotku mam dla ciebie nowy sposób na rozładowanie złości. Chyba nikt nie włożył jeszcze chuja w twój piękny tyłek, więc mogę być tym pierwszym. Poczujesz się dużo lepiej, przyrzekam.
- Więc co, skarbie? Ty czy ja?
Sprawie, że jego trzy miesiące będą największym piekłem, jakie przeżyje.