piątek, 14 listopada 2014

PROLOG

-Przestań się kurwa na mnie gapić! 
- Nie mogę.
- Nie możesz?! Przestań pierdolić, jebany zboczeńcu!
- Możesz krzyczeć tyle ile chcesz. Możesz wyzywać mnie tyle ile chcesz. Niestety, nic się nie zmieni.
- Przysięgam, zapłacę Ci tyle ile tylko chcesz, ale proszę wypuść mnie...

Furia i złość, zamieniły się w ból i szloch. Spojrzałem na nią smutnym wzrokiem. Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Żeby tylko to. Miałem w głowie 3 scenariusze:
Wyobrażałem sobie, że będzie siedziała cicho cały boży czas, nie będzie jadła, będę musiał klęczeć nad nią 24/7 by tylko nie zrobiła sobie krzywdy.
Myślałem, że będzie cały czas płakać, trzęsąc się za każdym razem kiedy tylko do niej podejdę.
A finałowy był taki, że zakocha się we mnie od pierwszego wejrzenia, tak samo jak ja zakochałem się w niej. 
Jednak, że byłem w błędzie.

- Co ja ci kurwa takiego zrobiłam?! Pierdolony chuju, naprawdę wole umrzeć, niż uwierzyć w to co do mnie pierdolisz. Porwałeś mnie bo mnie kochasz?! Największa głupota, jak słyszałam w całym moim pierdolonym życiu. Nie jesteś nawet warty...Mam dość..Po prostu mnie wypuść, zrobię wszystko tylko mnie wypuść.

Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. W jednym momencie była to furia, w drugim szloch i płacz. Czekałem tylko na fazę szczęścia. Rozumiem, że nie podoba jej się zaistniała sytuacja. Jednak wiem też, że to jest jedyny sposób, żebyśmy mogli się poznać. Jedyny sposób, by zdobyć ją tak, żeby była tylko moja i wyłącznie moja.
- Alex, jeśli...

- Nie! Nie będę, nie będę pod żadnym pierdolonym pozorem słuchać tego co do mnie mówisz! Nie mam żadnego powodu by wierzyć w żadne twoje słowo...No właśnie! Przecież, ty jesteś psychopatą! Nigdy w życiu mnie nie wypuścisz, będziesz mnie głodził, gwałcił, torturował i śmiał się z tego, patrząc mi prosto w oczy.

- Jak mam ci wytłumaczyć, jeśli nie chcesz mnie słuchać? Nigdy w życiu Cię nie skrzywdzę. Jesteś moim oczkiem w głowie, nie spadnie ci z niej ani jeden włos. Będę traktował cię jak księżniczkę i sama zdecydujesz czego chcesz.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i spojrzała na mnie. Łzy spływały stróżkami po jej policzkach. Spojrzałem jej w oczy, starając się ją uspokoić. 
- Czy możesz mnie odwiązać?

Znajdowaliśmy się w dużym pokoju o bogatym wnętrzu. Ściany były w kolorze pudrowego różu, jednak że przez padające na nie światło dzienne, wyglądały na białe. Sprawiło to, iż pokój przypominał sale lecznicze z psychiatryków. Dlatego wystrój zupełnie do tego nie pasował. Wszystkie meble były wykonane z ciemno-brązowego drewna, które pachniały jeszcze nowością. Na ścianach wisiało wiele obrazów.  Po kątach rozstawione zostały kryształowe lampy, których piękno dopełniał wiszący na suficie żyrandol.  To dość przykre, że tak piękny pokój doczekał się właściciela dopiero teraz.

- Bardzo bym chciał, kochanie...

-Nie jestem twoim kochaniem! Nie jestem twoim skarbem, nie jestem twoim nikim! Nie jestem twoja ani trochę!

Oblizałem powoli wargi, przytakując głową. Nie miałem zamiaru nawet udawać, że mnie to rusza. Bo nie ruszało. Nastolatka chyba zrozumiała ten fakt, iż odetchnęła ciężko, zamykając powieki.

- Z wielką chęcią bym cię rozwiązał, ale wiem iż i tak będę musiał za chwile cię przywiązywać, co może być dosyć kłopotliwe. A bardzo nie chce, żeby jakiekolwiek komplikacje mogły cię skrzywdzić.

Poprawiłem swoją pozycje na krześle, wpatrując się w postać przede mną. Była piękna, najpiękniejsza jaką kiedykolwiek widziałem. Nie mogłem się oprzeć jej widoku, byłem tak spełniony będąc blisko niej.

- W mojej torbie, w małej kieszeni, znajdują się dwa małe fiolki. Podaj mi dwie pigułki. To leki uspokajające, po których będę zachowywać się spokojniej i opcjonalnie, mogę cię słuchać.
Zamrugałem kilkukrotnie, słuchając tonu jej głosu. Był taki spokojny, nie pasował do osoby, którą jeszcze przed chwilą była. Mogłem słuchać go godzinami. Naprawdę, sprawiało mi wielką przyjemność widzieć ją spokojniejszą.

Spojrzała na mnie, poganiając mnie wzrokiem. Wstałem, sięgając dłonią po jej torbę, wyjąłem z niej fiolkę i poszedłem stanowczym krokiem do kuchni. Wyjąłem z szafki szklankę i nalałem do niej wodę, wracając szybko do pokoju. Podszedłem do łózka, klękając przed nią i podałem jej leki, pomagając jej popić je wodą. Po krótkiej chwili, rozwiązałem powoli sznury.

-Może i jesteś popierdolony, ale to było urocze.

Uśmiechnąłem się nieświadomie, mimo iż ton jej głosu był zupełnie bez uczuciowy. Alex wyprostowała się, przez co jej bluzka podniosła się do góry. Oblizałem język, na myśl tego co zobaczyłbym pod ta koszulką. 

- Wyjaśnij mi proszę...co takiego zrobiłam źle, że mnie porwałeś?

- Wyjaśnię Ci to tylko raz więc słuchaj mnie uważnie. W porządku?

Brunetka skinęła szybko głowa, kładąc się wygodniej na łózko. Usiadłem koło niej, trzymając wystarczającą odległość na wypadek gdyby leki nie zaczęły jeszcze działać.

- Będziesz mieszkać ze mną przez 3 miesiące. Taki sam czas, jaki powinnaś spędzić w swojej klinice. Będziesz tylko ty i ja. Pod koniec 3 miesiąca będziesz mogła mnie opuścić albo zostać ze mną. Wiem co o tym myślisz, ale jeszcze nigdy nie czułem do nikogo tego co czuje do ciebie. Muszę się przekonać jak się to rozwinie. Muszę być pewny co do wszystkiego. Chce sprawdzić, czy obdarzysz mnie tym samym uczuciem jeśli poznamy nasze serca w stu jedenastu procentach. Rozumiesz?

Uniosłem brwi, utrzymując z nią kontakt wzrokowy. Skinęła nie pewnie głową, ocierając stróżki łez.

- Na wypadek w którym, chciałabyś zrobić coś głupiego, jest jedna rzecz, którą musisz wiedzieć. Jeśli po opuszczeniu mnie, powiesz chodźmy jedno słowo o tym co się tu stało, twoje najlepsze przyjaciółki zginą. Moi współpracownicy maja je na oku cały czas i są gotowi na każdy mój znak. Wiem dokładnie wszystko o tobie, a także jestem przygotowany na wszystko. Twoja klinika ma ze mną umowę, wszyscy tam mnie kryją i według wszystkich zapisków jesteś teraz tam pacjentem. Nie planowałem tego długo. Po prostu kiedy cię zobaczyłem, ja...ja...Naprawdę, nie zależało mi żeby cię skrzywdzić, ale nie miałem innego wyboru. To tyle, wszystko co miałem ci powiedzieć.

Alex podniosła rękę, tak jak uczennica na lekcji. Uśmiechnąłem się lekko, pozwalając jej odpowiedzieć.

- Czy proszę, mógłbyś się upewnić, że wszystkie moje przyjaciółki będą wystarczająco bezpieczne? Tylko o to proszę.
Skinąłem głową, przybliżając się do niej i położyłem się obok. Alex zamknęła oczy, oddychając cicho.

- Obiecuję, że będę posłuszna, przez całe trzy miesiące. Później wyjdę i nie powiem nikomu ani słowa i zapomnę o tobie na całą resztę mojego życia.

- Mam na imię Justin. Justin Bieber.

Przytaknęła głowa, chowając się pod kołdrą i odwróciła się na bok. Westchnąłem cicho, zamykając oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz