niedziela, 21 czerwca 2015

Chapter 6: Jego błaganie o litość, było takim dobrym dziwiękiem

Jeśli kiedykolwiek będziesz myśleć, że nic cię w życiu nie zaskoczy, wiedz jedno - prawdopodobnie się mylisz. 

Nigdy w życiu nie byłem tak wkurwiony jak w tym momencie. Wiem, że powinienem się kontrolować, ale nie umiem. Jeśli znajdę go, to sprawie, że będzie cierpiał. A wiem dokładnie gdzie i kogo szukać. 

Przeszedłem przez tłum pijanych nastolatków, aż w końcu wparowałem do jednego z pokoi, widząc młodego chłopaka z trójka nagich dziewczyn. 

- O, mój kochany brat do mnie dołączył. - usłyszałem ironiczny głos Jimmiego, odbijający się w moich uszach. Chłopak był stanowczo pijany, ale jeszcze nie byłem w stanie stwierdzić jak bardzo. 

- On jest taki seksowny! - Jedna z dziewczyn pisnęła, powodując chichot u pozostałej dwójki. Spojrzałem na nią z wściekłym spojrzeniem, dając jej do zrozumienia, że nie ma na co liczyć i najlepszą rzeczą dla niej do zrobienia jest zamknięcie mordy. 

- Jimmy, kurwa wytłumacz mi to! - warknąłem, czując złość rozpływającą się po całym moim organizmie. 

Byłem o krok od pokazania Alex jak bardzo dobrze może się czuć przy mnie kiedy ten pojebany bachor wpierdolił się do mojego domu. Oczywiście, mogłem bardziej wziąć do serca jego słowa, kiedy mówił o imprezie, ale nie sądziłem, że ten szczeniak naprawdę to zrobi.

  FLASHBACK

- Justin, nie bądź chujem! - jęk mojego 16letniego kuzyna po raz kolejny zabrzmiał w moich uszach. 
Przewróciłem oczami, kładąc nogi na stoliku przede mną i wciągnąłem esencje z papierosa w mojej buzi.

- Jimmy, powiedziałem nie. Mam dużo do roboty i nie mogę ci pozwolić na dzikie, szczeniackie imprezy w moim domu. - Odpowiedziałem spokojnie, kiedy chłopak usiadł na kanapie koło mnie.

- Wiem, że jesteś zajęty, ale ja naprawdę potrzebuje zrobić tą imprezę! Nie pamiętasz kiedy byłeś w liceum i chciałeś wszystkim zaimponować? No dalej, braciszku. - Jim szturchnął mnie przyjacielsko w ramie, uśmiechając się. Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową na jego zachowanie. 

Miałem wielką słabość do niego. Byliśmy kuzynami, ale traktowałem go jak własnego brata i robiłem dla niego wszystko. Jak wtedy, kiedy kupiłem mu dziwkę na jego 16 urodziny urodziny, żeby nie musiał być prawiczkiem. Albo wtedy kiedy kupiłem dwie, bo mnie o to błagał. Rzecz w tym, że robiłem wszystko o co mnie prosił; ale tym razem nie mogłem. Plan 03 był w trakcie działania, więc dzika impreza na której ktoś mógłby rozpoznać Alex nie wchodziła w grę. 

- Jim, przełóż to na wrzesień, to się zgo-

- Nie mogę, Justin!...Kurwa, stary wszyscy już wiedzą o tej imprezie. - chłopak mruknął cicho, ewidentnie przestraszony mojej reakcji.

- Jesteś idiotą. - Mruknąłem, wstając i chwyciłem go za ramie, słysząc jego krzyki i jęki żebym przestał. 

- Mówię ci to ostatni raz, Jim. Nie robisz żadnej imprezy i bez numerów. - warknąłem mu do ucha, po czym agresywnie popchnąłem go na ziemie.

- A teraz wypierdalaj i lepiej pomyśl o jakiś dobrych przeprosinach dla mnie, mały gówniarzu. - Splunąłem, patrząc jak mój kuzyn z trudem podnosi się z ziemi. 

- Jebać cię. - Usłyszałem jego cicho głos, patrząc na jego ciało z jeszcze większą złością. 

- Co ty kurwa powiedziałeś? - Huknąłem, zaciskając mocno obie pięści. 

- Jebać cię, do kurwy nędzy. Zrobię to co będzie mi się podobało. - Jimmy uśmiechnął się chytrze, cofając do tyłu i dosłownie pobiegł do drzwi wejściowych. 

Dobrze, że to zrobił. W innym razie jego czaszka, byłaby roztrzaskana na milion kawałków.

END OF THE FLASHBACK

- Wyluzuj, Justin. Teraz już tego nie powstrzymasz więc po prostu idź i baw się dobrze. - Jego głos doprowadził mnie do takiego szału, że nie mogłem opanować swojego ciała. 

- Oh nie martw się, Jim. Jedyną rzeczą, którą chce powstrzymać to twoje nędzne ciało przed oddychaniem. - Warknąłem złowrogim tonem, przez co wyraz twarzy całej czwórki natychmiast się zmienił. 

Spojrzalem na dwójke dziewczyn, sugerując im wzrokiem, żeby jak najszybciej opóściły ten pokój, co oczywiście się stało. Oblizałem usta, patrząc zabójczym wzrokiem na Jima i podwinąłem rękawy mojej bluzy. 

- Wiesz co, Jimmy? Jesteś prawdopodobnie moim ulubionym kuzynem i dobrze wiesz jak mnie wykorzystywać. - Westchnąłem, patrząc na jego przerażony wzrok, kiedy z każdym ruchem starał się powiększyć dystans między naszą dwójką. 

- Ale także, bardzo dobrze wiesz, jak doprowadzić mnie do obłedu. - Uśmiechnąłem się szeroko, zaciskają dłoń na jego szyi i przycisnąłem go do ściany. Jego błaganie o litość, było takim dobrym dziwiękiem, że nie mogłem się powtrzymać i kopnąłem go w krocze. Póściłem jego gardło, sprawiając że jego ciało opadło na ziemi i szybko usiadlem na nim, zadając mocne ciosy jego szczęce. Byłem tak wściekły, że jedyne co chciałem to by ten skurwiel zszedł z tego świata. Czułem jego krew na moich policzkach i wiedziałem, że z każdą minutą pozbawiam go bardziej i bardziej życia, które- 

- Przestań, Justin stary! - Usłyszałem znajomy głos i poczułem pare dłoni, odciągających mnie od ciała Jima. Spojrzałem w góre, widząc Dava. Wziąłem kilka głebokich oddechów, starając się uspokoić.

- Nie wierze, że on naprawdę to zrobił. - Mruknąłem, patrząc na Dava, który teraz uklęknął przede mną, nadal starając się mnie uspokoić. 

- Masz teraz większy problem. - Chłopak mruknął, podchodząc do nieprzytomnego ciała Jimmiego. Otorzyłem szerzej oczy, przełykając nerwowo śline.

- Żyje - Dave stwierdził, badając puls na szyi mojego brata. Chłopak wziął Jimma na ręce, starając się trzymać go jak najdelikatniej potrafił. 

- Zabieram go do szpitała, a ty ogarnij to co się tutaj dzieje. - Dave skinął na mnie głową. - I lepiej poszukaj Alice, bo obstawiam, że jest bardziej niż wkurwiona. Całe szczęście, że musiałem wrócić po bluze to twojego domu. - chłopak mruknął cicho ostatnie słowa, wychodząc z pokoju. 

Wstałem jak najszybciej, zdjemując bluze i ocierając nią krew z mojego ciała, po czym rzuciłem ją na ziemie. Wybiegłem szybko z pomieszczenia, kierując się do salony by znaleść Alex. Ku mojemu zaskoczeniu, to wcale nie było trudne. Dziewczyna została dokładnie w tym samym miejscu w, którym ją zostawiłem.

- Lepiej, żebyś miał jakąś bardzo dobrą wymówke. - Dziewczyna warknęła głośno, przekrzykując muzyke.

- Nie mam żadnej. Przynajmniej nie teraz. Zabiore cię do pokoju a po tem wypierdolę z tąd tych ludzi.  - Mruknąłem zmęczony, chwytają jej ręke i przeciskając się przez tłum. 

- Ej, poczekaj. - Dziewczyna wyrwała mi się, kierując aię w strone kuchni. Przewróciłem zirytowany oczami, kiedy zobaczyłem ją stojąco na blacie. Alex dała dużego kopa głośnikowi obok niej, po czym przerwała kable, więc muzyka ucichła. Wszystkie oczy były na niej a ja po prostu modliłem się, żeby nikt jej jie rozpoznał. 

- Ludzie! Jedzie policja, musimy spierdalać! - Alex krzyknęła realistycznie przerażonym głosem, na co wszyscy wpadli w panike i zaczęli biec w stronę wyjścia. Wszystko trwało może z 5 minut, ale w mgnieniu oka mieszkanie znowu było puste. Spojrzałem na dziewczyne i uśmiechnąłem się, widząc jej zadowoloną minę.

- Brawo. - Parskąłem śmiechem, podchodząc so niej i podałem jej rękę. Dziewczyna zeskoczyła, lądując w moich ramionach. Spojrzeliśmy sobie w oczy, ale jej wyraz twarzy nie był takie jak wcześniej. Wydawał się taki zimny.

- Musisz zapomnieć o tym co się wydarzyło. - Alex mruknęła, wyrywając się z mojego uścisku.

- Po co to robisz, dobrze wiesz, że jest pewien rodzaj uczyć między nami. Nie odpy-

- Jedyne uczucie jakie żywię do ciebie do nienawiść. Jesteś popierdolony i naprawdę mam w dupie co moje ciało chce. Tak, kurwa może chce żebyś mnie pocałował, ale nie, nie zrobisz tego! Bo to jest właśnie to co ja robię wszystkim dookoła! Robię im i sobie na złość. Więc licz swoje dni ze mną chłopcze, i przypatrz mi się dobrze, bo po tym wszystkim nie zobaczysz mojej twarzy już nigdy więcej! - Jej krzyk roznosił się po cały domu, łamiąc moje serce na milion kawałków. Dziewczyna obrócił się na pięcie, kierując przed siebie, zostawiając mnie kompletnie zszokowanego.
Usiadłem na kanapie, zrzucają lampę obok mnie na ziemie ze złością. Nie wiedziałem co czuć i co powiedzieć. Nie miałem zamiaru się poddawać, o nie. Ale to tak cholernie bolało, że nie mogłem znowu mieć jej w swoich ramionach.

To takie pojebane, że jedyną rzeczą, która jest w stanie mnie skrzywdzić jest mała, czarnowłosa dziewczyna z pięknym uśmiechem. 

___________________________________

Chciałabym bardzo wszystkim podziękować za pozytywne komentarze!!! Bardzo motywujecie mnie do pisania i przysięgam, że dokończę to fanfiction! Posiadam bardzo dużo blogów, uczę się i tak dalej, i po prostu o tym szczególnym blogu często zapominam :/
Jeśli chcecie zrobić mi przysługę, to proszę podzielcie się tym ff na twitterze (ja nie posiadam już swojego) żeby więcej osób o nim wiedziało, oraz kontynuujcie komentowanie, bo nie ma dla mnie nic lepszego od waszych ciepłych słów! 
Kocham was kochani i czekajcie cierpliwie na następny rozdział!!! 
-Marci

6 komentarzy:

  1. Cudeńko normalnie...
    Mam nadzieję że Alex zmieni nastawienie do Justina ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecudowny rozdział <3 Nie mogę się już normalnie doczekać 7. :)
    Kochana naprawdę opowiadanie jedne z lepszych jakie w życiu czytałam, bardzo oryginalne...poza tym bardzo, bardzo ciekawi bohaterowie. Pozdrowionka do następnego <333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez dwóch zdań kolejny świetny rozdział. Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że masz w planach dokończyć to ff. ;>
    Nie mogę się wprost doczekać kolejnego rozdziału
    <3 ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Mistrzowskie opowiadanie!!! No i oczywiście świetny dobór bohaterów.

    OdpowiedzUsuń