Podniosłam się, rozprostowując mieśnie w moim ciele. Zciągnęłam z dłoni gumke i związałam włosy w wysokiego kucyka.
Pokój w którym byłam był raczej pusty. Było kila mebli, ściany nie były pomalowe, nie było łóżka; ale cieszyłam się, że przez to że byłam tutaj chłopak mnie nie znalazł.
Skierowałam się do drzwi, powoli wychodząc z pokoju. Rozejrzałam się do okoła nie widząc i nie słysząc kompletnie nic. Ruszyłam przed siebie, upewniając się, że nie ma koło mnie żywej duszy. Pamiętałam drogę z wczoraj, więc znalezienie się w głównym salonie domu wcale nie było trudne.
Kiedy zeszłam po schodach, szybkiem krokiem zaczęłam wędrować przed siebie, licząc, że znajde drzwi wyjściowe. Nie mogłam uwierzyć, że będzie tak źle już po pierwszym dniu.
Naprawde nie chciałam go pocałować. Jak już wspominałam, mam słabość do dobrze wyglądających chłopców, a co jak co - on jest wyjątkowo seksowny. Ale kiedy powiedział mi o jakiś uczuciach pomiędzy nami, nie mogłam tego słuchać. Między nami nic nie było, kurwa znamy się jeden dzięn. Ale nawet jeśli znalibyśmy się całe życie, to nic i tak z tego by nie było. I tu nawet nie chodzi o niego. Po prostu chodzi o mnie i o to, że ja naprawde nie mogę kochać. On nie wie dlaczego, ale jest na bardzo dobrej drodze, żeby się do wiedzieć.
Z mojej fali myśleń wyrwał mnie widok wielkich, drewnianych drzwi. Szybko rozejrzałam się dookoła i pobiegłam w ich kierunku. Byłam bardziej niż zdesperowan w tym momencie. Moje ręce trzęsły się kiedy położyłam ręce na klamce. Wzięłam głeboki oddech i z całych sił pociągnęłam klamke do siebie, ale za nic drgęła.
- Wybierasz się gdzieś, skarbie? - Usłyszałam znajomy, męski głos zaraz przy moich uszach. Przeklnęłam pod nosem, przekręcając głowe, żeby spojrzeć na chłopaka.
- Chyba nie sądzisz kurwa, że jestem aż tak głupi. - Chłopak splunął, chwytając mocno mój nadgarstek i ciągnąc mnie w strone salonu.
- Ał, ał, boże, przestań! - Zaczęłam się wydzierać kiedy dotarł do mnie ból od jego ciągnięcia i ściskania. Chłopak nie reagował, tylko od razu popchnął mnie na kanape. Spojrzalam w góre, widząc jego przeraźliwie wściekły wzrok.
- Słuchaj, suko. Mam dzisiaj bardzo, bardzo zły humor i nie mam jebanego czasu na twoje wybryki . - Brunet warknął, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. Przygryzałam warge, nie będąc pewna do czego on jest zdolny.
- I nie rób tej rzeczy z wargą bo przelece cię nawet jeśli nie będziesz chciała. - Dodał obojętnie, nie fatygując się nawet by na mnie spojrzeć. Zamiast tego wyjął telefon, i z uśmiechem na twarzy , prawdopodobnie, odpisał na komuś na wiadomość.
-Um.. - Mruknęłam, nie wiedząc jak zacząć zdanie.
- Co? - Chłopak spojrzał na mnie, unisząc brwi.
- Wychodzisz? - Szepnęłam cicho, czując jak jakaś część mnie łamie się bez żadnego powodu.
- Tak. - Brunet burknął, chowając telefon do kieszeni, po czym przeniósł swoje spojrzenie ponownie na mnie. To było niezręcze. Jego oczy kręcące we mnie dziure tak jakby albo chciałby mnie zabić, albo pocałować.
- I niestety mam dla ciebie złe wieści. - Chłopak uśmiechnął się do mnie sarkastycznie, klękając przede mną, po czym chwycił mój podbródek tak bym spojrzała mu w oczy.
- Wiesz, skarbie nie jesteś zbyt dobrą dziewczynką. I nie zrozum mnie źle, kocham to. - Przełknęłam śline, widząc żyły na jego szyi.
- Ale, twoje zachowanie w stosunku do mnie było całkowicie nie do zaakceptowania i dlatego muszę cię ukarać. - Kontynuował, przesuwając dłoń na mój policzek. Mój oddech przyśpieszył natychmiastowo. Przygryzłam warge, spuszczając wzrok. Pierwszy raz w całym moim życiu ktoś sprawił, że poczułam się totalnie przerażona.
- Nie, kotku. - Usłyszałam śmiech chłopaka, co sprawiło, że uniosłam na niego wzrok.
- Nie uderze cię. - Chłopak wymamrotał, przybliżając swoją twarz do mojej. Nasze usta prawie się stykały i wiedziałam, że jeśli któreś choć troche sie poruszy to nasze usta będa na sobie.
- Ale jeśli nie przestaniesz przygryzać wargi to możesz być pewna, że dostaniesz bardzo bolesnego klapsa i chuja głeboko w twojej dupie. - Jego sarkastyczny głos dobiegł moje uszy. Z całych sił powstrzymywałam się by nie powiedzieć o słowo za dużo.
- Co jest tą karą? - Wymamrotałam, odwracając wzrok w bok.
- Patrz na mnie jak do mnie mówisz. - Chłopak warknął, odwracają ponownie mój podbródek w jego strone.
- Co. Jest. Tą. Karą? - Wysyczałam, będąc już zmęczona tym całym teatrem.
- Zignoruje twój ton. - Chłopak burnkął oburzony, patrząc na mnie z pokarającym wzrokiem. Boże, jak ja chciałam się go pozbyć z moje życia raz na zawsze.
- Weźmiesz swoje leki, których wiem jak bardzo nie lubisz i położysz się grzecznie w pokoju. Będziesz miała dużo godzin by przemyśleć swoje zachowanie. - Brunet posłał mi ironiczny uśmieszek, wstając na równe nogi. Mówiąc szczerze, liczyłam na dużo gorszą kare.
- Chodź za mną. - Mruknął, wystawiając do mnie ręke. Złamalam wszystkie aspekty godności, ale splotłam swoje dłonie z jego. To było miłe uczucie, ale nie mogło się równać z moją nienawiścią do niego.
~
- Albo połkniesz je sama, albo cię do tego zmusze. - Chłopak zamknął drzwi od pokoju do którego weszliśmy, zamykając za sobą drzwi. Pamiętałam ten pokój z ranka kiedy się tu obudziłam pierwszej nocy. Wow, niesamowite, że aż tyle się zdarzyło w mniej niż 48 godzin.
Spojrzałam na chłopaka, który dawał mi wyczekujące spojrzenie. Powstrzymałam się od złośliwego komentarza, połykając tabletki bez popicia. Jebanego chuja nie było nawet stać by przynieść mi wode.
- Grzeczna dziewczynka. - Brunet wyszczerzył się do mnie, irytując dosłownie każdą komórke w moim ciele.
- Masz ten cały pokój dla siebie, zostawiłem ci jedzenie na półce, tam masz toalete. - Chłopak pokazywał dłonią w różne kierunki, na które nie zwracałam wogóle uwagi. Chciałam po prostu, żeby jak najszybciej wyszedł bym nie musiała już na niego patrzeć.
- Myślałam żeby zostawić ci dildo, ale nie mógłbym znieść faktu, że w naszej cipce jest coś innego niż mój chuj, lub moje palce. - Brązowo oki powiedział neutralnym głosem, sprawiając że dosłownie zakrztusiłam się na swojej ślinie.
- Pomine to co chciałabym powiedzieć. - warknęłam cicho, odwracając się do chłopaka i usiadłam na łóżku.
- Powinienem wrócić wieczorem, nie tęsknij za bardzo. - Chłopak wypowiedział ostatnie słowa wychodząc z pokoju. Usłyszałam jak zamyka zamek i odchodzi po czym odetchnęłam z ulgą.
~
Po kilku godzinach leżenia w łóżku poczułam się bardzo dziwnie. Nie spałam, ale byłam zmęczona. Trzęsłam się, ale nie było mi zimno. Nie wiedziałam co się działo.
Przewróciłam się na bok, szukając pudełka z proszkami, które zostawił ten idiota. Uniosłam się na łokcie, wygrzebując pudełko i zaraz po przeczytaniu nazwy wypóściłam je z ręki.
Boże, kurwa. Ten idiota dał mi leki nasenne, których nie mogę brać. Wyjaśniając powodują u mnie notoryczne myślenia, o wszystkim co złe, do tego wielkie zawroty głowy i problemy z oddychaniem. Kiedy miałam 12 lat o mało co mnie nie zabiły. Skąd on do jasnej cholery je wytrzasnął.
Samo myślenie o tym spowodowało pewien atak paniki. Wiedziałam, że jedynym wyjsciem jest pójście spać, żeby moje ciało nie reagowało w 100% na skutki leku.
Ale nie chciałam iść spać.
Bo wiedzialam jakie będą skutki uboczne.
Przeraźliwe koszmary.
I kiedy mówie przeraźliwe, to cholera to nawet nie jest połowa tego co mój mózg wytworzy podczas snu.
Rewelacyjny rozdział! Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńsuper! dawaj mi nastepny.
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, jestem pod wielkim wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w tworzeniu kolejnych rozdziałów i oczywiście weny <3
Do następnego rozdziału ;)
cudo!
OdpowiedzUsuńŚwietne ff ! Kiedy next?
OdpowiedzUsuń